O czym usłyszysz w tym odcinku? - czy kryzys może być czymś pozytywnym - jaki jest cel związku (z perspektywy duchowej) - czy rozwód jest rozwiązaniem? - na czym polega odwaga do naprawiania związku - kiedy lepiej jest odejść - dlaczego kryzys jest okazją i do czego Po wysłuchaniu tego odcinka możesz: - umówić się na sesję z
Zostać czy odejść. partner; dzieci; Przez Hera 29 Maja 2020 w Niedojrzali emocjonalnie faceci - ploty Przypominam, że w Waszym związku są dzieci, dlatego
Są oczywiście granice, których nie wolno nikomu przekraczać, bo w przypadku ich przekroczenia człowiek jest w związku niszczony. Są to np. przemoc, czy uzależnienie, którego partner nie chce leczyć. To są te szczególne przypadki, w których lepiej odejść i nie walczyć z wiatrakami.
Stąd rozstania. Pocieszające, że – o ile przetrwamy kryzys w związku – czeka nas zwyżka poziomu satysfakcji w relacji, która ma szansę trwać (i wzrastać!) do 64. roku życia. Wtedy najwięcej osób deklaruje zadowolenie z tego, że są razem – mimo kryzysów – z długoletnim partnerem.
Książki. Kłamstwo w związku. Odejść czy zostać? (6153250) - Lisa Letessier - książka, recenzja, streszczenie. Zwierciadło Data wydania: 2020-09-30 Kategoria: Medycyna i zdrowie ISBN: 9788381321686 Liczba stron: Tytuł oryginału: Le Mensonge dans le couple. Ocena: 5.33 (3 głosów) KUP TERAZ oceń do biblioteczki.
EqllwV.
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2012-12-01 12:13:51 Ostatnio edytowany przez samona (2012-12-01 12:39:52) samona Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-01 Posty: 20 Temat: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćPisze na forum 1 raz, więc proszę o z partnerem 7lat razem, jak to bywa raz lepiej raz wrześniu (zaraz przed 7 rocznica) mój partner oświadczył,że zauroczył sie koleżanka z pracy... była długa rozmowa, dużo płaczu... postanowiliśmy ratować nasz krokami pracowaliśmy nad nim (poprawiły się nasze relacje, sex itd), w paź przyszło kolejne załamanie z jego strony, znowu długa rozmowa,łzy a potem sex jak potwierdzenie tego,że były andrzejki - partner poszedł na impreze firmowa na której była ta bardzo delikatnie,że są andrzejki i jest mi przykro,że idzie na imprezę z firmy. Po jego powrocie do domu wielki problem,że ja go ograniczam,że jest na smyczy itd ---- nie rozumiem o co chodziło bo od bardzo bardzo dawna nie protestuje jak wychodzi z kolegami itd. Oświadczył,że jest mu ciężko,że walczy itd. Wyznanie mnie zdziwiło bo w życiu codziennym jest uśmiechnięty, często się kochamy (sam często zaczyna) - a to świadczy o pewnej formie bliskości. Sex od jakiegoś czasu jest lepszy, czuje,że on i ja emocjonalnie dajemy z siebie rozbita, nie wiem czy powiedział wczoraj te słowa (które strasznie zabolały) bo był zły i gadał co tylko można było aby mi dokładać czy faktycznie tak jest - ale jego zachowanie codziennie przeczy temu co czy któraś z Was miała podobna sytuacje? Proszę o pomoc... jestem totalnie rozbita i załamana. 2 Odpowiedź przez Catwoman 2012-12-01 13:58:11 Catwoman 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-07 Posty: 17,475 Wiek: XXX Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćTak, ja miałam. Jakbym czytała o sobie sprzed wielu lat Ostatecznie okazało się, że to co nas łączyło najbardziej to był właśnie świetny seks. A tak poza tym mieliśmy zupełnie inne cele w życiu. Rozstaliśmy się i to była najlepsza decyzja w moim życiu 3 Odpowiedź przez baziula 2012-12-01 16:17:45 baziula Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-07-03 Posty: 1,078 Wiek: 34 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejść Jeśli mieszkacie razem wyprowadź sie i zero seksu. Jeśli jest coś więcej niź seks, jeśli jest uczucie, będziecie razem i tak. "Choć nikt nie może cofnąć się w czasie i zmienić początku na zupełnie inny, to każdy może zacząć dziś i stworzyć całkiem nowe zakończenie."Carl Bard 4 Odpowiedź przez Artemida 2012-12-01 22:55:11 Artemida Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-07-28 Posty: 1,433 Wiek: 48 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejść Nie wierzę w pracę nad związkiem. Pracować 24/7? Czasem tylko się wyrwać i odpocząć? Straszne. "Egoizm nie polega na tym, że się żyje jak chce, lecz na żądaniu od innych, by żyli tak, jak my chcemy" - Oscar Wilde "Wszystko jest trudne, nim stanie się proste" - Margaret Fuller 5 Odpowiedź przez samona 2012-12-02 00:09:27 samona Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-01 Posty: 20 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćJutro napisze więcej... dziś mieliśmy bardzo serio rozmowę... nagle okazało się,że nie chodzi o ta kobiety tylko o to,że jego zdaniem nasz związek się wypalił 3 lata temu... niestety nie potrafił mi powiedzieć, czemu tylko czasu się meczył...zaproponowałam,że się wyprowadzę - otrzymałam odpowiedź,że on nie chce sie abym się wyprowadziła...zgodził się iść na terapie.. 6 Odpowiedź przez klarek 2012-12-02 00:17:33 klarek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-28 Posty: 896 Wiek: 52 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejść samona napisał/a:Jutro napisze więcej... dziś mieliśmy bardzo serio rozmowę... nagle okazało się,że nie chodzi o ta kobiety tylko o to,że jego zdaniem nasz związek się wypalił 3 lata temu... niestety nie potrafił mi powiedzieć, czemu tylko czasu się meczył...zaproponowałam,że się wyprowadzę - otrzymałam odpowiedź,że on nie chce sie abym się wyprowadziła...zgodził się iść na terapie..Podobno nadzieją matką głupich. Fajno, że chce spróbować i ty też. Powalczcie. Jednak sądzę, że powinnaś wyznaczyć sobie jakąś granicę tej walki. Idźcie razem na tę terapię. 7 Odpowiedź przez ogień 2012-12-02 00:17:59 ogień Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-09-10 Posty: 808 Wiek: 28 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejść Catwoman napisał/a:Tak, ja miałam. Jakbym czytała o sobie sprzed wielu lat Ostatecznie okazało się, że to co nas łączyło najbardziej to był właśnie świetny seks. A tak poza tym mieliśmy zupełnie inne cele w życiu. Rozstaliśmy się i to była najlepsza decyzja w moim życiu Catwoman w jakim wieku poznałaś swojego obecnego ?jak Ci się układa skoro nie było chemii od początku związku, jak wygląda wtedy seks jeśli nie ma chemii ? (przeczytałam to w którymś z Twoich postów)czy w Twoim związku trzeba było wybaczać coś partnerowi czy jest cały czas idealnie ? (idealnie czyli bez większych zawinień) 8 Odpowiedź przez Catwoman 2012-12-02 00:22:34 Catwoman 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-07 Posty: 17,475 Wiek: XXX Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćMojego męża poznałam chwilkę.... cztery lata temu Układa nam się bardzo dobrze, potrzebne nam było porozumienie dusz, nie musiałam niczego mojemu partnerowi wybaczać, przyznam szczerze, że od początku to było TO. 9 Odpowiedź przez dziwnaismutna 2012-12-02 00:25:57 dziwnaismutna Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-05 Posty: 488 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćJa też nie wierzę w pracę nad związkiem. Związek jest fajny, jak obu stronom sprawia jest za duzo juz w pracy zawodowej, a prywatnie kazdy chcialby odpocząć, zrelaksowac się...... 10 Odpowiedź przez ogień 2012-12-02 00:28:21 ogień Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-09-10 Posty: 808 Wiek: 28 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejść Catwoman napisał/a:Mojego męża poznałam chwilkę.... cztery lata temu Układa nam się bardzo dobrze, potrzebne nam było porozumienie dusz, nie musiałam niczego mojemu partnerowi wybaczać, przyznam szczerze, że od początku to było pięknie dobrze czytać że ktoś poznał swoją miłość w tym samym wieku w którym ja jestem.. mam 27 i jestem czy teraz czujesz chemię która działa na Ciebie podczas zbliżeń ? czy da się bez tego ? 11 Odpowiedź przez Catwoman 2012-12-02 00:35:47 Catwoman 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-07 Posty: 17,475 Wiek: XXX Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćogień uwierz mi na słowo : miłość zaskakuje człowieka w najmniej oczekiwanej chwili Logicznie układasz sobie w głowie plan na najbliższe miesiące i lata, gdzie nie widzisz tej drugiej połowy, już nawet nie wyobrażasz sobie, kto by to mógł być i nagle trach Ja mojego męza poznałam w taki właśnie sposób, nieco ponad rok później wzięliśmy ślub. Oboje wiedzieliśmy, że nie chcemy bez siebie żyć dłużej. Co do chemii ... ja świadomie zrezygnowałam z tych wszystkich motyli w brzuchu na rzecz przyjaźni, intymnej więzi, która z czasem się tylko pogłębia. Mój partner nie jest typem macho Jeśli ktoś ogląda serial "90210" to mój mąż jest typem Maxa (mąż Naomi) ; spokojny, mądry, ani trochę nienudny intelektualista, zatem niejako jego osobowość i mnie uspokaja i tak, bez chemii da się żyć a i pożycie małżeńskie jest udane 12 Odpowiedź przez terrora 2012-12-02 00:42:24 terrora Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-09-27 Posty: 153 Wiek: 24 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejść dziwnaismutna napisał/a:Ja też nie wierzę w pracę nad związkiem. Związek jest fajny, jak obu stronom sprawia jest za duzo juz w pracy zawodowej, a prywatnie kazdy chcialby odpocząć, zrelaksowac się......hmm... praca nad zwiazkiem ma sens. Czasem trzeba walczyć o miłość. Przeciez nie zawsze jest milo i przyjemnie. Dobrze jest w chwilach kryzysu pokazac, ze zalezy ci na ukochanej osobie. A potem znow dluuugo byc szczesliwym Chyba ze od poczatku cos nie gra i są same problemy, albo zwiazek sie wypalil na dobre. Wtedy nie ma co sie meczyc. 13 Odpowiedź przez Catwoman 2012-12-02 00:43:50 Catwoman 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-07 Posty: 17,475 Wiek: XXX Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćPraca nad związkiem ma sens jeśli dwie osoby się kochają i widzą światło w tunelu. 14 Odpowiedź przez dziwnaismutna 2012-12-02 00:44:44 dziwnaismutna Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-05 Posty: 488 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćTak, czasem trzeba pokazac ze zalezy, jak jest kryzys, ale nie 24 h. 15 Odpowiedź przez terrora 2012-12-02 00:49:37 terrora Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-09-27 Posty: 153 Wiek: 24 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejść Catwoman napisał/a:ogień uwierz mi na słowo : miłość zaskakuje człowieka w najmniej oczekiwanej chwili podpisuje sie pod tym zdaniem do niedawna myslalam, ze zawsze bede sama i moje zycie jest bez sensu, a teraz jestem najszczesliwsza osoba na swiecie sama nie wiem, jak to sie stalo nie wyobrazalam sobie siebie tak szczęsliwej i to jest najlepsze, nagle zycie odwraca sie o 180 stopni 16 Odpowiedź przez terrora 2012-12-02 01:04:04 terrora Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-09-27 Posty: 153 Wiek: 24 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćmi sie wydaje, ze to samona wlaczy o to, zeby ją partner znow pokochal. moja przyjaciolka byla kiedys w podobnej sytuacji. chlopak sie oddalal od niej, a ona o niego walczyla. teraz żałuje. bo to troche tak, jakby prosic faceta o milosc. bardzo smutna sytuacja i wiele przepłakanych nocy jak walka ma byc jednostronna, to lepiej sobie darowac 17 Odpowiedź przez samona 2012-12-02 01:38:18 Ostatnio edytowany przez samona (2012-12-02 01:38:41) samona Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-01 Posty: 20 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćTerrora ja chciałam dziś się spakować i odejść... to on powiedział, proszę nie i zaproponowała abyśmy poszli na terapię - wcześniej mocno oponował. 18 Odpowiedź przez terrora 2012-12-02 01:55:57 terrora Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-09-27 Posty: 153 Wiek: 24 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćJak tak, to moze daj mu szanse powalczyc i pokazac swoje uczucia. Staraj sie nie wychodzic z inicjatywą, nic mu nie narzucaj, nie proponuj. Niech robi co chce. A ty sie przekonasz, czy na serio mu zależy na was. 19 Odpowiedź przez vinnga 2012-12-02 02:05:12 vinnga 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-01-19 Posty: 17,298 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejść Samona, jeśli chcesz ratować związek - ratuj. Pamiętaj tylko o dwóch rzeczach:1. na bieżąco obserwuj, czy zaangażowanie partnera w ratowanie związku jest przynajmniej równe Twojemu2. określ czas. To bardzo ważne. Żeby nie dać się zwodzić przez najbliższe lata obietnicami, prośbami, huśtawką "kocham-nie kocham". Daj sobie (Wam) np. 3-6 miesięcy. Jeśli po wyznaczonym czasie sytuacja będzie wyglądała tak jak teraz - nie wahaj się ani chwili dłużej. Mam doświadczenia łudząco podobne do Catwoman. Związek, w którym głównym łącznikiem był świetny seks - rozpadł się z wielkim hukiem. Tyle, że ja za długo zwlekałam, więc znacznie wyższą cenę zapłaciłam niż Cat. 20 Odpowiedź przez andziula206 2012-12-02 09:44:05 andziula206 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zawód: Pełno etatowa mama Zarejestrowany: 2012-07-29 Posty: 37 Wiek: 28 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejść Związek oparty tylko na świetnym seksie poprostu nie może się udać bo potem i tak wszystko się udać kończy z wielkim hukiem. Zobaczysz jak bedzie po terapii ale danie sobie jakiegoś czasu przez który będziecie pracować nad związkiem jest dobrym pomysłem. Trzymam za Was kciuki. Kocham bardziej niż wczoraj ale mniej niż jutro 21 Odpowiedź przez baziula 2012-12-02 10:57:10 baziula Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-07-03 Posty: 1,078 Wiek: 34 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejść Po prostu dajcie sobie czas. Jest on sprzymierzeńcem wszystkich decyzji. Jeśli jest cokolwiek pozytywnego co możesz powiedzieć o swoim związku to daj mu szansę. W wielu tematach opinie Artemidy są bardzo trafne ( w temacie seksu zwłaszcza). Ale nie do końca w kwestii selekcji właściwego partnera. Czasem warto dać sobie trochę czasu, dopracować pewne sprawy. Oczywiście tak jak ktoś tu już napisał, nie może to trwać w nieskończoność. "Choć nikt nie może cofnąć się w czasie i zmienić początku na zupełnie inny, to każdy może zacząć dziś i stworzyć całkiem nowe zakończenie."Carl Bard 22 Odpowiedź przez 2012-12-02 10:57:57 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-02 Posty: 3 Wiek: 28 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćWitam. Ja jestem w takiej sytuacji i powiem Ci szczerze to ja robiłam przez ostatnie pół roku awantury itp a to tylko dlatego ponieważ po 7 latach małżeństwa w naszym związku pojawiła się monotonia, dążenie za pieniędzmi, zawsze sobie powtarzałam "suchy chleb wodą popijać" ale być szczęśliwa tylko tego pragnęłam w małżeństwie. Kocham męża ale pojawiła się osobą która sprawiła że czuję się naprawdę dobrze w jej towarzystwie. Jak napisałaś twój chłopak wrócił po Andrzejkach i zaczął Ci wygadywać moim zdaniem widział się z nią i czuł się wyjątkowo, po powrocie do domu wybuchł ponieważ chciał w tym momencie czegoś innego, a że to akurat byłaś Ty w pobliżu swój żal wyładował na Tobie. 23 Odpowiedź przez samona 2012-12-02 11:00:54 Ostatnio edytowany przez samona (2012-12-02 11:05:33) samona Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-01 Posty: 20 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćMyślę,że tutaj nie chodzi tylko sex. Jak w każdym związku w tym temacie raz było lepiej a raz nie -ostatnio sie poprawiło. Jest szczery mówi mi co czuje co go męczy itd...ale jak mów,że powinnam odejść to on,że nie i on tego nie chce. Cała noc mnie dość mocno przytulał - on mnie,nie ja rozumiem tego co powiedział,że nasz związek się wypalił 3 - 4 lata temu - ale ja pytam to czemu tyle czasy był ze mna, budowaliśmy coś razem itd to nie mam jednoznacznej odpowiedzi... może dalej kocha ale codzienność i ta kobita go dobiły....strasznie mi cieżko. Nigdy w życiu nie myślałam,że będę przechodzić przez coś takiego (dokładnie w7 roku związku). Z jednej strony mam ochotę to wszystko zostawić z 2 wiem,że to może być kryzys (mieliśmy już je) po którym może być lepiej...A poddać się bez wali to przegrać na starcie. 24 Odpowiedź przez Catwoman 2012-12-02 11:04:29 Catwoman 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-07 Posty: 17,475 Wiek: XXX Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćsamona mam pytanie: czy zaczynaliście ten związek będąc nastolatkami? 25 Odpowiedź przez samona 2012-12-02 11:05:58 samona Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-01 Posty: 20 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćMieliśmy po 20 lat. 26 Odpowiedź przez Catwoman 2012-12-02 11:06:59 Catwoman 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-07 Posty: 17,475 Wiek: XXX Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćI pewnie byliście dla siebie pierwszymi partnerami seksualnymi? 27 Odpowiedź przez samona 2012-12-02 11:09:02 Ostatnio edytowany przez samona (2012-12-02 11:12:42) samona Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-01 Posty: 20 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćCatW. - się czy nie poprosić go aby w mojej obecności skontaktował się z ta kobieta i poprosić aby jasno określił,że ich kontakty maja być tylko służbowe - może to głupie a może pokazać czy faktycznie chce to partner jest też człowiekiem depresyjnym ( często ma depresje), cierpi na nerwice (ostatnio znowu zdecydowała się brać leki) -może to też wszystko działa przeciwko nam... sam nie wiem - jestem bardzo zagubiona w tym wszystkim... i ten strach a co jak nam się nie uda... jak będę żyć, jak sobie poradze itd - wiem,że nie wolno myśleć czarno tylko trzeba pozytywnie i do czasu aż walczymy być wygranym. 28 Odpowiedź przez Catwoman 2012-12-02 11:11:56 Catwoman 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-07 Posty: 17,475 Wiek: XXX Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćsamona, 7 lat to kawał czasu. Zwłaszcza w wieku od 20 do 27. Człowiek się zmienia, dowiaduje wielu rzeczy o sobie, chce jeszcze cegoś doświadczyć poza stałym związkiem. ZWYKLE to faceci tak mają, częściej niż kobiety. Z tego da się wyjść, o ile ma się pewność, że ma się do czynienia z osobnikiem zrównoważonym emocjonalnie. 29 Odpowiedź przez samona 2012-12-02 11:17:15 Ostatnio edytowany przez samona (2012-12-02 11:26:44) samona Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-01 Posty: 20 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejść cały czas mówi,że nie chce mnie skrzywdzić - nie wiem czy nie chce bo coś czuje czy nie chce bo będzie go sumienie mnie,że wysyła sprzeczne sygnały, robi co innego, mówi co innego... zachowuje jak jak by było ok (do piątku), a potem mówi cała masę bardzo przykrych i bolesnych rzeczy, potem znowu,ze chce ratować i nie chce abym się wyprowadzała... może faktycznie ta terapia coś da...Moja przyjacóiłka (siostra mojego partnera) dokładnie 2 lata temu ( 7 rok związku) miała to samo ze swoim partnerem - im terapia pomogła (oczywiście były bardzo trudne chwile - ale się udało , dziś są razem bardzo napisać ,że w nocy sam zaproponował wyjazd nad morze w przyszłym tyg - odpowiedziałam,że jeśli chce to możemy pojechać, a jeśli nie to niech się nie zmusza. Czytam bardzo dokładnie co piszecie i postanowiłam się trochę bardzie zydstansować i na wszelki wypadek lekko przeorganizować kilka spraw prywatnych i zawodowych. 30 Odpowiedź przez Catwoman 2012-12-02 11:24:47 Catwoman 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-07 Posty: 17,475 Wiek: XXX Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćNo ja się po 8 latach związku rozstałam z partnerem a zaczeło się duużo wcześniej identycznie To, ze nie chce Cię skrzywdzić to jest pewne. Wierzę na 100%. Ale jednocześnie jest to wiesz....między wierszami: "Nie wiem co robić, bo chcę dwóch rzeczy naraz". On byłby najszczęśliwszy gdyby miał pewnośc, że gdy z tamtą mu nie wyjdzie, to Ty będziesz czekać. Uważam, że najgorsze co Ty możesz zrobić, to usiąść razem z nim na tej emocjonalnej huśtawce. 31 Odpowiedź przez baziula 2012-12-02 11:27:26 baziula Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-07-03 Posty: 1,078 Wiek: 34 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejść No mnie się też wydaje, że to nie tylko o seks chodzi. Ten związek, z tego co pisze autorka, trwał 7 lat. Czy może trwać tyle związek oparty tylko i wyłącznie na seksie. W ciągu siedmiu lat można spotkać masę osób bardziej atrakcyjnych, bardziej seksownych. Myślę,, że związek oparty na seksie nie przetrwałby siedmiu lat. "Choć nikt nie może cofnąć się w czasie i zmienić początku na zupełnie inny, to każdy może zacząć dziś i stworzyć całkiem nowe zakończenie."Carl Bard 32 Odpowiedź przez samona 2012-12-02 11:29:21 Ostatnio edytowany przez samona (2012-12-02 11:30:25) samona Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-01 Posty: 20 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejść Idziemy na ta terapie - zobaczymy może coś nam to da... Tak jak pisałam znam parę dla której terapia był bardzo trudna ale się udało - problem był dokładnie ten sam co u się cały czas czy nie poprosić go aby tak dość jednoznacznie w mojej obecności dał jej samo do zrozumienia,że tylko kontakty firmowe - może to dziecinne ale chyba będzie miał szanse udowodnić,że chce - w kryzysie dla trwa dalej. 33 Odpowiedź przez Catwoman 2012-12-02 11:30:44 Catwoman 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-07 Posty: 17,475 Wiek: XXX Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejść baziula napisał/a:No mnie się też wydaje, że to nie tylko o seks chodzi. Ten związek, z tego co pisze autorka, trwał 7 lat. Czy może trwać tyle związek oparty tylko i wyłącznie na seksie. W ciągu siedmiu lat można spotkać masę osób bardziej atrakcyjnych, bardziej seksownych. Myślę,, że związek oparty na seksie nie przetrwałby siedmiu przetrwać. To nie wygląda wcale tak, że od początku umawiamy się, że będzie to związek oparty na seksie. Wręcz przeciwnie; wydaje się nam, że jest oparty na wszystkim innym, a koniec końców okazuje się, że 1)gdyby nie dobry seks, związek trwałby o wiele, wiele krócej, 2) po rozstaniu najmilej wspominasz jednak ten seks, 3) po rozstaniu uświadamiasz sobie, że nie było takiej GŁĘBI związku, jaką masz w kolejnym i gdy próbujesz znaleźc w głowie, co was właściwie łączyło z byłym, to pierwsze co Ci na myśl przychodzi to łóżko. 34 Odpowiedź przez Catwoman 2012-12-02 11:31:57 Catwoman 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-07 Posty: 17,475 Wiek: XXX Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejść samona napisał/a:Idziemy na ta terapie - zobaczymy może coś nam to da... Tak jak pisałam znam parę dla której terapia był bardzo trudna ale się udało - problem był dokładnie ten sam co u się cały czas czy nie poprosić go aby tak dość jednoznacznie w mojej obecności dał jej samo do zrozumienia,że tylko kontakty firmowe - może to dziecinne ale chyba będzie miał szanse udowodnić,że chce - w kryzysie dla trwa i OK. Zobaczysz co z tego wyniknie, ja bym na czas DOCIERANIA DO SIEBIE NA NOWO wykluczyła na pewien czas seks i przyjrzała się tej więzi. 35 Odpowiedź przez samona 2012-12-02 11:35:18 samona Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-01 Posty: 20 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćCatW. w naszym związku był już czas kiedy kochaliśmy się raz w mc - nie rozeszliśmy się wtedy więc może jednak coś z jego strony jeszcze jest. Dziewczyny co myślicie o pomyśle aby poprosić go o odcięcie się oficjalne od tej kobiety? 36 Odpowiedź przez Catwoman 2012-12-02 11:39:37 Catwoman 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-07 Posty: 17,475 Wiek: XXX Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejść samona napisał/a:Dziewczyny co myślicie o pomyśle aby poprosić go o odcięcie się oficjalne od tej kobiety?Bardziej niż poproszenie, uważam, że powinnaś mu jasno powiedzieć, że dla was obu nie ma miejsca w tym związku, że ciebie trójkąty nie interesują, więc niech wybierze. Oczywiście bez płaczu i złosci. 37 Odpowiedź przez baziula 2012-12-02 11:44:11 baziula Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-07-03 Posty: 1,078 Wiek: 34 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejść Heh. Gdybyśmy umiały rozmawiać bez płaczu i złości. Spokojnie i rzeczowo, byłoby więcej porozumienia między kobietą i mężczyzną. Więcej problemów udałby się rozwiązać. Myślę, że to dlatego, iż decydujemy się na rozmowę zbyt szybko, zbyt pochopnie i pod wpływem emocji. "Choć nikt nie może cofnąć się w czasie i zmienić początku na zupełnie inny, to każdy może zacząć dziś i stworzyć całkiem nowe zakończenie."Carl Bard 38 Odpowiedź przez samona 2012-12-02 11:44:13 samona Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-01 Posty: 20 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśći tak będę musiała jak dziś będzie przebiegać to jest ten jedyny, dlatego walczę (jak walczymy to jesteśmy wygrani)- mam nadzieje,że odnajdziemy się na nowo. Może właśnie małym pozytywnym sygnałem jest to,że on nie chce abym odeszła - a logicznie problem miał by z głowy i drogę wolna do koleżanki. 39 Odpowiedź przez Catwoman 2012-12-02 11:53:40 Catwoman 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-07 Posty: 17,475 Wiek: XXX Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejść A dlaczego faceci mają kochankę? Bo oszukują się, że to tylko na trochę, że kochają żonę i z nią chcą żyć. Niektórzy mężczyźni mają ogromny problem z wyborem, co powoduje cierpienie dwóch kobiet (o ile o sobie wiedzą) i "pozorne" cierpienie mężczyzny, które polega na nieumiejętności wyboru. Niech wykaże się zdecydowaniem i i jeszcze jedno: nie wmawiaj sobie, że to TEN JEDYNY. Ja najsilniej czułam to samo krótko przed końcem I chwała Bogu okazało się, że tego jedynego dostała inna kobieta, ja mam teraz cudownego męża 40 Odpowiedź przez samona 2012-12-02 11:57:48 Ostatnio edytowany przez samona (2012-12-02 11:59:12) samona Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-01 Posty: 20 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćCatW - wiedziałam to od zawsze. Jak ja się zauroczyłam kimś (2 lata temu) to potrafiłam się od tego odcinać (było ciężko),aż do zapomnienia o nim ( wszystko od startu do uwolnienia się trwało około 6mc).Przez jednego Pana, którego bardzo kochałam zostałam okrutnie zraniona, potem byłam długo sama i pojawił się on - jesteśmy razem w trudzie do teraz... Wiem znam siebie,że jak nam nie wyjdzie to już nigdy nie zaufam....tfuu co ja mówię , wyjdzie nam - staram się tak myśleć w końcu z jakiegoś powodu w tych trudnych mc jesteśmy razem... nie odszedł i cały czas to podkreśla,a przecież problemu by nie miał i droga wolna do zwiazku z kolezanka 41 Odpowiedź przez Catwoman 2012-12-02 12:00:04 Catwoman 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-07 Posty: 17,475 Wiek: XXX Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćJakbym siebie słyszała sprzed laty Jednak życzę sukcesu i daj znać jak poszło na terapii- to duży krok. 42 Odpowiedź przez samona 2012-12-02 12:01:46 samona Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-01 Posty: 20 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćDzięki też myślę,że terapia to duży krok i pokazanie z jego strony,że faktycznie coś do mnie czuje i chce uratować nasz związek. 43 Odpowiedź przez 2012-12-02 15:55:34 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-02 Posty: 3 Wiek: 28 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćBardzo dobry pomysł.. Przechodziłam przez to. 44 Odpowiedź przez moralistka 2012-12-02 16:03:05 moralistka Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-02 Posty: 6 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćmam problem pomożecie ? 45 Odpowiedź przez samona 2012-12-02 16:13:22 Ostatnio edytowany przez samona (2012-12-02 16:47:26) samona Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-01 Posty: 20 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćGosiaczek -terapia pomogła? Wiem,że może być ciężko podczas niej...U mojej przyjaciółki mąż w trakcie terapii wyprowadził sie z domu, ale teraz są silnym zwiazku. 46 Odpowiedź przez samona 2012-12-02 16:43:29 Ostatnio edytowany przez samona (2012-12-02 17:11:34) samona Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-01 Posty: 20 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejść Wieści z frontu: prawie 3,5 H dziś leżeliśmy razem- wtuleni w siebie - może to dobry znak bo sam poprosił czy możemy się przytulić jak się położyłam. Poprosiłam spokojnie (ze łzami w oczach ale spokojnie) aby zerwał wszelkie kontakty z ta dziewczyna i ja chce być obecna jak będzie ja o tym informować. Poprosił czy może zrobić to sam na spokojnie bez awantury i palenia mostów (bo jednak pracują w jednym dziale w firmie). Zgodziłam się ale zaznaczyłam,ze ma być to jedno ostre cięcie -mam nadzieje,ze zrobi tak jak się się dowiedziałam od partnera,że decyzja z jego strony już zapadła... chce być ze mną i zrobi wszystko aby uratować nasz związek. Ponieważ tak dziewczyna robi dla niego jakieś tam prywatne zlecenie przy stronie www -powiedział,że z nia porozmawia a jak ona zdecyduje,że nie dokończy tego to znajdzie sobie spokojnie kogoś nadzieje,że to wszystko z jego strony jest szczere i uda nam się poukładać nasze relacje w związku na nowo. 47 Odpowiedź przez kocia 2012-12-02 19:31:42 kocia Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zawód: ekonomista Zarejestrowany: 2010-06-28 Posty: 218 Wiek: wydaje mi się że dużo Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćJa to czy długoletnie partnerstwo zmienia sie w monotonię, o uczucia takie prawdziwe pozostają na należy tylko próbować aby się udało. 48 Odpowiedź przez 2012-12-02 19:51:45 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-02 Posty: 3 Wiek: 28 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejśćSzczerze nie wierz w to.. To jest tylko kolejna nadzieja dla Ciebie ale tak naprawdę twój mąż zerwie kontakt z tą kobietą ale po pewnym czasie mogą po prostu dostrzec że tęsknią za sobą tak było i w moim przypadku. Przez miesiąc czasu zero kontaktu w pracy mijaliśmy się, uśmiechając się do siebie, po miesiącu poprosił mnie czy możemy być przyjaciółmi rozmawiać ze sobą jak koledzy z pracy i tak się stało ale z dnia na dzień nasze uczucie się pogłębiało i najbardziej odczuwały to nasze rodziny, dlatego postanowiliśmy wyjawić prawdę swoim partnerom jest prawdziwe uczucie, problemem jest to że twój mąż kocha Ciebie ale zarówno i inną kobietę. Przepraszam ale to prawda jak czytam twoje posty to tak jak bym czytała o moim małżeństwie i sytuacji w której teraz się znajduję. 49 Odpowiedź przez Wielokropek 2013-04-09 08:09:39 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,016 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejść Posty przeniesionesamona napisał/a:We wrześniu mój partner mnie zdradził - nie fizycznie ale wdał się we flirt z kol. z się i postanowiliśmy ratować nasz on myśli,że jak się przyznał i zdecydowaliśmy być razem to wszystko co było można niemal z dnia na dzień zapomnieć, wykasować i żyć szczęśliwie niestety nie potrafię sobie do końca z tym poradzić, jest mc spokoju aż nagle w głowie pojawia się obawa, strach i chęć szukania, sprawdzania itd... sprawy nie ułatwia fakt,że ta dziewczyna pracuje jego jakimś czasie dostawałam sms'y z internetu - jestem w 100% pewna ,że wysyłała je ona albo jej przyjaciółeczki - partner nie wytrzymał i powiedział jej słów kilka. Oczywiście dostawiła komedie z płaczem,że to nie ona itd...Wczoraj znowu była awantura, świadomie/nieświadomie wspomniałam o niej , mój partner wpadł w furie,że znowu o niej wspominam. Nie wiem dlaczego... ale wydaje mi się,że on nie rozumie co ja przeszłam,ile mnie to wszystko kosztowało nerwów i stresu. Wydaje mi się też,że mój partner sam nie potrafi sie pogodzić z tym co czyn nie pasuje do ideałów, wartości moralnych itd - może dlatego taka złościa reaguje jak pojawia się temat Pani M .Cały czas mi mówi,że mam zapomnieć i już do tego nie wracać... ale czy można zapomnieć tak szybko...?Czy ktoś z Was ma podobne doświadczenia?lexi260189 napisał/a:Podobne....chyba i gorsze ehhh pati31 napisał/a:Powiem z wlasnego doswiadczenia , na podstawie swoich przyzyc .Maz , moj aktualnie byly , zdradzil , psychicznie fizycznie , na calosc poszedl. Mial nie potrafilam zapomniec, walczylam z soba , bo dom , firma , dzieci , ale juz nie potrafilam , .Nie kazda kobieta potrafi ot tak zapomniec, owszem jesli Twoj maz , nie mial romansu ukratkowych wyjazdow spotkan , jedynie byl to poczatek zauroczenia , jest dla Was szansa . Przemysl swoje wlasne uczucia i czego Ty dzisisaj napisał/a:w moim przypadku była zdrada najpierw na etapie zauroczenia, rozstaliśmy się odwołałam ślub, po jakimś czasie wróciliśmy do siebie, on zaczął zdradzać już na całego. Dziś tamten związek to przeszłość , szykuję się do ślubu z innym . Aczkolwiek czasami się zastanawiam po co był powrót, co miało znaczyć to zauroczenie. Czasami ktoś zdradzi , żałuje i paradoksalnie związek jeśli przetrwa faze kryzysów jest mocniejszy. Życzę szczęścia i porozumienia Doonna napisał/a:Jak dobrze to znam Narozrabiac i nie poniesc zadnych konsekwencji, nawet mowic o tym to za duzo...chcialby, zeby bylo wszystko jak dawniej ale cos wyjasnic, postarac sie to gdzie tam, nie czepiaj sie,wepchnij pod dywan i udawaj szczesliwa... tak 5 lat zanim zrozumialam, ze szczescia juz z nim nie znajde samona napisał/a:We wrześniu mój partner mnie zdradził - nie fizycznie ale wdał się we flirt z kol. z się i postanowiliśmy ratować nasz on myśli,że jak się przyznał i zdecydowaliśmy być razem to wszystko co było można niemal z dnia na dzień zapomnieć, wykasować i żyć szczęśliwie niestety nie potrafię sobie do końca z tym poradzić, jest mc spokoju aż nagle w głowie pojawia się obawa, strach i chęć szukania, sprawdzania itd... sprawy nie ułatwia fakt,że ta dziewczyna pracuje jego jakimś czasie dostawałam sms'y z internetu - jestem w 100% pewna ,że wysyłała je ona albo jej przyjaciółeczki - partner nie wytrzymał i powiedział jej słów kilka. Oczywiście odstawiła komedie z płaczem,że to nie ona itd...Wczoraj znowu była awantura, świadomie/nieświadomie wspomniałam o niej , mój partner wpadł w furie,że znowu o niej wspominam. Nie wiem dlaczego... ale wydaje mi się,że on nie rozumie co ja przeszłam,ile mnie to wszystko kosztowało nerwów i mi się też,że mój partner sam nie potrafi sie pogodzić z tym co czyn nie pasuje do ideałów, wartości moralnych itd - może dlatego taka złościa reaguje jak pojawia się temat Pani M .Cały czas mi mówi,że mam zapomnieć i już do tego nie wracać... ale czy można zapomnieć tak szybko...?Czy ktoś z Was ma podobne doświadczenia?Margolinka napisał/a:Samotna mówi się że wybaczyć można, ale nie zapomina się może nie zapominaj, skoro nie potrafisz ale wybacz mu, skoro chcecie dalej z nim on faktycznie żałuje tamtej sytuacji, jeśli obecnie się stara i jest wobec Ciebie szczery, to postaraj się nie wspominać o ani Tobie, ani jemu nie ułatwi sprawy poukładania wszystkiego na co do pracy... może postarać się ją z czasem by było najlepsze napisał/a:Staram się wybaczyć i zapomnieć... ale ciężko mi zapomnieć z dnia na dzień. Nie rozumiem czemu mój partner nie potrafi zrozumieć ile mnie to kosztowało tylko oczekuje,że z dnia na dzień będzie wszystko napisał/a:Samona, mąż na pewno rozumie. Jednak jeśli on faktycznie stara się wszystko poukładać na nowo, to i jemu jest ciężko, gdy Ty wciąż wracasz do przeszłości. Oboje musicie zapomnieć o tamtej sprawie, jeśli macie być razem. Nawet Ty musisz się starać. Nie możesz wciąż go "biczować", bo to w niczym nie pomoże, a wręcz przeciwnie. Może w końcu stracić chęci na staranie się, jeśli stwierdzi że i tak nie widać efektu jego jeśli widzisz w nim że chce Ci to wszystko wynagrodzić, że zrozumiał swój błąd, to staraj się panować nad swoimi emocjami i nie wszczynać kolejnych kłótni na temat owej "paniM". Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 50 Odpowiedź przez Ta_najgorsza 2013-04-11 18:41:55 Ta_najgorsza Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-13 Posty: 80 Odp: Kryzys... zdrada... zostać... odejść Bo faceci tacy są, jest źle, potem jest ok a za ruski czas zowu coś nie tak i oni mówią, że "ciągle", "cały czas" "zawsze" jest źle, tak i owak jest. Żałosne. Niezależność- cudowna sprawa. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
– Żeby związek był satysfakcjonujący, jest potrzebna bliskość, ale i przestrzeń. Jeśli jedna z osób zaczyna się rozwijać, a druga zostaje na tym samym pułapie, na którym się spotkali, trudno jest o intymność, bo przestajemy mieć wspólne tematy, często wspólnych znajomych – o tym, kiedy zostać w związku, a kiedy odejść, mówi Monika Perdjon, coach, terapeutka TSR. Marta Chowaniec: Wg danych GUS w 2018 roku rozchodzi się co trzecie małżeństwo. Na pytanie: zostać czy odejść, wolimy to drugie. Co zrobić, żeby zostać? Monika Perdjon: Części tych rozwodów na pewno można było uniknąć. Podstawowe pytanie, to nie zostać czy odejść, tylko jak razem żyć, być w relacji dlatego, że chcemy, a nie dlatego, że „nie mamy wyjścia”, czy „powinniśmy”. Kolejne ważne pytanie, czy obie osoby są na tyle dojrzałe emocjonalnie, żeby były świadome swoich potrzeb, otwarte na odmienną perspektywę partnera i gotowe do pracy na relacją. Wzrostowa tendencja rozwodów jest natomiast ważna w kontekście relacji przemocowych. Kobiety są coraz bardziej samodzielne i niezależne finansowo, by podejmować działania w swojej obronie. W innych przypadkach być może za mało pracy wkładamy w budowanie związku. Decyzja o rozstaniu się bywa po prostu przedwczesna i podjęta pod wpływem nagłych emocji. Nad czym w takim razie warto popracować? W pierwszej kolejności nad sobą (śmiech). Bez względu na to, czy już jesteśmy w związku, czy dopiero planujemy się z kimś związać, warto zadać sobie pytanie, czy z poprzednich relacji mam już odrobione lekcje. Czy umiemy się komunikować w zdrowy sposób, czy jesteśmy świadome swoich emocji, czy potrafimy stawiać granice, ale też brać na siebie odpowiedzialność i przyznawać się do błędów. Następnie nad akceptacją drugiej osoby. Nie pracujemy nad tą drugą osobą, nie lepimy jej na swój obraz i podobieństwo jak z plasteliny, tylko pracujemy nad relacją, nad tym, jakie zasady wprowadzimy w naszym domu, na jakich wartościach budujemy ten związek. Aby to zrobić, należy poznawać się na wzajem i jest to niekończący się proces, bo przecież całe życie się rozwijamy. I kiedy tak się poznajemy, warto mieć na uwadze, że to mój mąż, czy żona to jednak odrębna istota. Z moim mężem, kiedy zamieszkaliśmy razem, okazało się, że mamy zupełnie inny rytm dnia, on spał dłużej, a ja wstawałam pierwsza. Wtedy nam to nie przeszkadzało, bo każdy organizował sobie te poranki w zadowalający dla siebie sposób. Ja miałam czas na fitness, potem dopiero siadaliśmy do śniadania, oboje wyspani. Jednak kiedy na świecie pojawiły się nasze dzieci i okazało się, że wstawać rano po prostu trzeba, bo trzeba nakarmić, przewinąć, później odprowadzić do przedszkola, szkoły… a mój mąż nadał spał. Organizacja domu rano spadła całkowicie na mnie i wtedy zaczęło mi to przeszkadzać. Testowaliśmy więc różne rozwiązania np. ja wstaję w ciągu tygodnia, a kiedy przychodzi weekend wstaje mój mąż i wtedy ja mogę odespać, albo ja wstaje pierwsza, robię śniadanie, karmię dzieci, ale on odwozi dzieci do szkoły, żebym nie musiała się ubierać i malować. W związku każdej pary przychodzą takie momenty, które trzeba przegadać i przepracować. Mamy możliwość pójść w dwie strony: zastanowić się czego potrzebujemy, jak możemy o te potrzeby zadbać, jak możemy na nowo się dogadać, lub druga ścieżka, którą niestety wybiera wiele par, że zostawimy te trudności. Często z lęku przed konfliktem, lub np. ze strachu przed odrzuceniem, zamiatamy pod dywan to, co trudne. Jedna osoba czuje się wtedy nieszczęśliwa, nadmiernie obciążona, niesłuchana i ma żal, robi wymówki, a druga jest nimi ciągle obarczana – wycofuje się z relacji. Wtedy ta pierwsza czuje się jeszcze mniej ważna i tak się to nawarstwia. Podobno mężczyznę w związku poznaje się po tym, jak się urodzi dziecko. Trochę tak jest, ale z mojego doświadczenia wynika, że to drugi etap. Ten pierwszy czas poznawania – warto by odbył się wcześniej. Jeśli przyjrzymy się temu, jakie skrypty wynosimy z domów pochodzenia, jak sobie wyobrażamy nasze życie, czego chcemy w naszej nowej rodzinie, może się okazać, że pewne rzeczy nie są do pogodzenia. Kiedy pojawiają się pierwsze trudności, a jesteśmy zakochani, to nie chcemy ich dostrzegać. Jeśli do tego pojawi się lęk przed utratą tego ukochanego partnera, nie wyrażamy swoich potrzeb, udajemy, że jest wszystko ok. W momencie kiedy na świat przyjdzie dziecko, te rzeczy przybierają na sile, bo dochodzą kolejne, nowe wyzwania. Nie mamy na kim się oprzeć, wszystko zaczyna się sypać jak domek z kart, bo nie miał wcześniej zbudowanych fundamentów. Monika Perdjon. Zdj: archiwum prywatne A może powinien się domyśleć, o co mi chodzi, jakie mam potrzeby? (śmiech). Niedawno byłam panelistką podczas konferencji poświęconej kobietom, w której uczestniczyli także mężczyźni. Jeden z panów powiedział, że źródłem konfliktów w jego firmie są kobiety, na co pewna pani zripostowała, że wy się panowie nie domyślacie. Wtedy na szczęście na sali pojawiło się takie: „buuuuuuu”. Dzisiaj już wiemy, że ten drugi człowiek nie musi się wcale domyślać. Co do samego wyrażania potrzeb, trzeba zacząć od relacji z samym sobą; czy ja znam swoje potrzeby, czy daję sobie prawo, żeby je mieć i zaspokajać, czy nie mam przy tym intencji ranienia, wykorzystania drugiego człowieka. Często kłócimy się o strategię zaspokajania potrzeb, a nie o same potrzeby. Np załóżmy, że mój mąż nie myje talerzy, i się z nim o to kłócę, ale chodzi mi tak naprawdę o to, żeby mój mąż angażował się w obowiązki domowe, żebym czuła, że jemu też na domu zależy. Jeśli on będzie zmywał, to ja będę miała poczucie, że jemu zależy. Tylko tego już nie mówię, mówię, że znowu nie pozmywał i że ja wszystko muszę sama i taka jestem biedna i nieszczęśliwa… A wtedy on powie, że czepiam się o drobnostki i nie doceniam go, bo on zatankował auto (ale dla mnie auto to już nie dom). Albo inna sytuacja. Jeśli np. w domu rodzinnym kobiety niedzielne obiady były miłe i scalały rodzinę, to chciałaby je powtórzyć w dorosłym życiu, chce przenieść ten rytuał do rodziny, którą tworzy, ale może okazać się, że partnerowi rodzinne, niedzielne obiady kojarzą się tylko źle. Zatem trudno mu będzie cieszyć się z tych obiadków i będzie ich unikał, może np. proponować w tym czasie wycieczki rowerowe. I znowu dochodzi do spięć, bo jedno się stara i gotuje te obiadki, i drugie się stara i organizuje atrakcje, ale fundamentalna potrzeba obojga jest ta sama – bycie blisko. Monika Perdjon Żeby związek był satysfakcjonujący, jest potrzebna bliskość, ale i przestrzeń. Jeśli jedna z osób zaczyna się rozwijać, a druga zostaje na tym samym pułapie, na którym się spotkali, trudno jest o intymność, bo przestajemy mieć wspólne tematy, często wspólnych znajomych Małżeństwo polega na byciu blisko ze sobą? To jedna z kluczowych składowych. W „Psychologii miłości” Bogdana Wojciszke jest mowa o tróczynnikowej koncepcji miłości. Zaczynamy od namiętności, która szybko wybucha i też najszybciej opada, gdybyśmy mieli narysować ten czynnik na wykresie. Ale nawet jeśli pierwsze namiętności się nieco wypalą, ważny jest kontakt fizyczny, czuły dotyk, przytulanie, trzymanie za rękę, wspólne zasypianie, okazywanie sobie, że wciąż jesteśmy dla siebie atrakcyjni. Mamy zaangażowanie, to kolejny czynnik, bez którego nie da się zbudować dobrze funkcjonującego związku i intymność, czyli właśnie pospolitą bliskość. Pod tym hasłem ukrywa się akceptacja partnera, docenianie go, dbanie o niego. To także chęć bycia blisko emocjonalnie, wspólne przeżywanie, chęć dzielenia się swoim życiem, ale i atrakcyjność intelektualna, otwartość na na odmienne poglądy. Aby dbać o ten składnik związku, dobrze jest mimo zabiegania znajdować czas na rozmowy z partnerem. Zainteresować się jak minął mu dzień, czy nic go nie trapi, porozmawiać o czymś innym niż lista obowiązków domowych, np. o filmie. Jeśli coś zaczyna szwankować w sferze intymności (zarówno fizycznej, jak i emocjonalnej, czy intelektualnej), to właśnie jest ten moment, kiedy zaczynamy się od siebie oddalać, a samo przywiązanie często nie jest wystarczające do utrzymania satysfakcjonującego związku. Przed tą rozmową, pytałam znajomej prawniczki, która zajmuje się rozwodami, o najczęstszy powód rozwodów. Odpowiedziała, że nie jest nią zdrada, tylko rozwój zawodowy jednego z partnerów, zmieniamy zawód i potrzebujemy na to czasu, okazuje się, że interesują nas już inne kwestie. Żeby związek był satysfakcjonujący, jest potrzebna bliskość, ale i przestrzeń. Jeśli jedna z osób zaczyna się rozwijać, a druga zostaje na tym samym pułapie, na którym się spotkali, trudno jest o intymność, bo przestajemy mieć wspólne tematy, często wspólnych znajomych. Jeden z partnerów przestaje być atrakcyjny intelektualnie, jeśli nie rozumie, co się do niego mówi. Przestaje się chcieć dzielić, jeśli partnera dana dziedzina nie interesuje. Widzę tu też podobieństwo w kontekście terapii. Kiedy spotykamy się na zasadzie kompensowania braków – mnie nie kochał ktoś w dzieciństwie, ciebie nie kochał ktoś w dzieciństwie – to próbujemy sobie te braki łatać w relacji. W momencie kiedy jedna z osób zaczyna sobie zdawać sprawę, że nie ma satysfakcji z takiej relacji, bo ciąży jej rola, którą przenosi z dzieciństwa i idzie sama na terapię, a nie idą na tę terapię razem, to ta osoba zaczyna się rozwijać, poznawać. Powoli sama rekompensuje swoje braki, uświadamia je sobie przede wszystkim, zaczyna rozumieć schemat, w którym jest i wtedy bardzo często dochodzi do rozpadu związku, bo wtedy ta druga osoba sama zostaje w swoich starych schematach. Jeśli w małżeństwie mamy trudności relacyjne, warto wybrać się na terapię małżeńską lub dwie terapie indywidualne, by popracować równolegle, oboje nad swoim przekonaniami, zachowaniami i nad związkiem, np. komunikacją, wartościami. Jednocześnie bliska stabilna relacja sprzyja rozwojowi. Kiedy podejmujemy decyzje o zmianie pracy, otwieraniu własnej firmy, studiach podyplomowych, czeka na nas wiele wyzwań i trudnych chwil, i partner, który w nas wierzy, wspiera, przejmuje na siebie cześć domowych obowiązków jest wtedy ogromnym zasobem. Monika Perdjon Mamy idealistyczną wizję, jeśli nie wyszło mi z jednym partnerem, to znajdę sobie drugiego i z nim zbuduję cudowny, szczęśliwy związek. Czekamy na księcia z bajki, który wyratuje nas ze wstrętnych szponów nudnego męża To idziemy do terapeuty, kiedy zastanawiamy się: zostać czy odejść? Wtedy niestety jest już trochę późno. Wracając do dynamiki związku w kontekście rozstania mamy inicjatora i nieinicjatora. Ten drugi żyje w wyparciu, zaprzeczeniu, że są trudności, a pierwszy przeżywa całą paletę emocji: od poczucia smutku, złości na partnera, chęci walki o związek, przez poczucie klęski, bo się nie udało, straty, do oswojenia się, pogodzenia z tym, że tego związku już nie ma sensu reanimować i momentu podjęcia decyzji o rozstaniu. Wtedy nieinicjator „budzi się”, ale już jest za późno. Jeśli mamy poczucie, że jest nam trudno żyć razem, że nie ma satysfakcji ze związku, warto poszukać pomocy czy to na terapii czy chociaż na warsztatach komunikacji, bo bardzo często rozbijamy się o zwykłą, codzienną rozmowę. Bo to pranie, sprzątanie, gotowanie… To porozmawiajmy, o tym kto ma robić to „pranie, sprzątanie, gotowanie.” Szukajmy wspólnie rozwiązań. Czy gotujemy w domu czy jemy w restauracji albo w stołówce, jeśli w domu, to kto i kiedy gotuje. Porozmawiajmy przy tym o naszych ulubionych smakach, o kulinarnych wspomnieniach, przygodach… Komunikacja: „a ty zawsze, a ty nigdy” nie doprowadzi do żadnych konstruktywnych rozwiązań. Obie strony odejdą z poczuciem przegranej. Bo oni tacy są… To miecz obusieczny. Mężczyźni też mogą powiedzieć, że te kobiety takie są, że gadają i nic z tego nie wynika. Byłabym bardzo daleko, żeby tak uogólniać, bo zawsze spotykają się dwie jednostki, które mają swoją historię, swoją historię rodową, swoje schematy, swoje zasoby i trudności i warto jest poznać tę drugą osobę, siebie nawzajem. W związkach, które są szczęśliwe i udane – tak upraszczając – bardzo często postrzegamy swojego partnera pozytywnie. Kiedy mężczyzna kupuje nam kwiatki, to myślimy, że jest hojny, że o nas pamięta, że o nas dba, a kiedy nie pozmywa tych naczyń, myślimy – no zdarzyło mu się, ale generalnie zmywa, jest zaangażowany w domu. W związkach niesatysfakcjonujących narracja na temat partnera jest dokładnie odwrotna. Jeśli przyniesie nam kwiatki, to myślimy – pewnie matka mu przypomniała albo kupił, bo akurat była promocja. Nie jesteśmy w stanie tego gestu docenić. Jeśli nie pozywa naczyń, myślimy – taki jest, nigdy się nie angażuje, w zeszłym tygodniu też nie pozmywał. Jedno zachowanie traktujemy, jako stałą cechę partnera. I jeszcze dodajemy, że jest nieodpowiedzialny i leniwy itp. W podejściu systemowym jak i w terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach pracując uczymy się dostrzegać to, co jest dobre w naszym partnerze, zmieniać własną narrację, nie tylko „naprawiać” partnera. Ile czasu trzeba poświęcić a właściwie zainwestować? O! Słowo zainwestować jest odpowiednie, bo ta inwestycja bardzo często się zwraca (śmiech). Zależy z czym para przychodzi. Np. doświadczenie zdrady – jeśli brakuje w relacji intymności i jedna z osób zaczyna szukać tego na zewnątrz, to często dla drugiego partnera jest to bodziec, który stanowi motywację do działania (oczywiście nie polecam takiego sposobu stymulowania partnera). Może być też tak, że jedna z osób już dawno podjęła decyzje o rozstaniu, ale nie jest gotowa przeprowadzić tej procedury, nie ma w sobie takiej siły i tak potrzebuje „zewnętrznego kopa”, żeby tę decyzję wdrożyć w życie i posuwa się do zdrady. Jeśli para jest zmotywowana do pracy nad swoim związkiem, wykonują ćwiczenia, zadania, przegadują problemy, to taka praca idzie fajnie i szybko. Jeśli jest tak, że jedna osoba przyciągnie na terapię drugą, która nie widzi potrzeby, nie jest gotowa na prace, to taki proces może się zakończyć po kilku sesjach, lub trwać i trwać i może efektu nie przynieść. Trzeba mieć gotowość, aby przyjrzeć się sobie, jakie my mam deficyty, a nie liczyć na to, ze terapeuta „naprawi” nam partnera. Z moich doświadczeń zawodowych wynika, że kobiety odchodzą latami. Podczas swojego warsztatu „Zostać czy odejść” proponuję ćwiczenie, które popularnie jest nazywane kołem wartości, ale modyfikuje je w kontekście relacji, czyli jakie mam potrzeby i oczekiwania w związku z relacją z najbliższym partnerem i na ile one na dzień dzisiejszy są realizowane. Okazuje się, że żyjemy często wspomnieniem przeszłości, że ten mąż mnie tak kochał albo opcja numer dwa, żyjemy gdybaniem – gdyby on przestał pić, gdyby on się bardziej angażował, gdyby on był bardziej czuły. Żyjemy w świecie fantazji, a nie oceniamy tego, jak dzisiaj wygląda nasz związek. I wtedy pracować nad nim? Spróbować zawsze warto. Mamy idealistyczną wizję, jeśli nie wyszło mi z jednym partnerem, to znajdę sobie drugiego i z nim zbuduję cudowny, szczęśliwy związek. Czekamy na księcia z bajki, który wyratuje nas ze wstrętnych szponów nudnego męża. Nie spotkałam się w życiu z takim zrealizowanym scenariuszem. Wejście w każdą koleją relacje wiąże się z dużym wydatkiem energetycznym: wybranie partnera, przejście przez fazę zawiązania się relacji, eksperymentowania, poznania się, pojawienia się bytu „my”, potem oddzielenia się – chcę być z tobą a chcę być sobą, tańca, który trwa do końca związku. Rozstanie też ma konsekwencje do końca życia, jeśli rozstajemy się z orzekaniem o winie, nasz były partner może wystąpić o alimenty dla siebie. Jeśli mamy dzieci, będziemy w pewien sposób związani do końca życia. Z drugim mężem może być tak samo, jeśli nie przepracujemy schematów swoich działań. Warto ratować związek w kontekście, że stworzenie nowej relacji wiąże się z ogromnym wysiłkiem. Jeśli mam go włożyć w budowanie nowej relacji, a mogę ten wysiłek włożyć w poprawę jakości tej, w której jestem – oczywiście jeśli małżeństwo nie przyniosło mi samych zadr, poczucia skrzywdzenia czy przemocy. Wyjście z przemocy zawsze jest triumfem. Monika Perdjon Może być też tak, że jedna z osób już dawno podjęła decyzje o rozstaniu, ale nie jest gotowa przeprowadzić tej procedury, nie ma w sobie takiej siły i tak potrzebuje „zewnętrznego kopa”, żeby tę decyzję wdrożyć w życie i posuwa się do zdrady Czy jest możliwe małżeństwo do końca życia w dzisiejszych czasach? Wierzę że tak. Mamy dużo łatwiejszy dostęp do pomocy, nawet jeśli nie jesteśmy gotowi, żeby pójść na terapię, są warsztaty dla par z komunikacji bez przemocy – jak wyrażać swoje potrzeby. Można wejść do księgarni nawet internetowej i wybrać książki, jak wychowywać dzieci, jak się komunikować, jak budować relacje. Mamy wykłady na youtube. Jeśli mamy problemy w kwestii gotowania, sprzątania i prania, porozmawiajmy z mediatorem i wypracujmy zasady w bezpiecznej atmosferze. Jeśli nam zależy, żeby związek budować, a coś w nim szwankuje, na wyciągnięcie ręki jest mnóstwo narzędzi, trzeba tylko chcieć z nich skorzystać. Monika Perdjon – terapeuta TSR, trener, coach, specjalizuje się z kryzysach relacji partnerskich i wychowawczych. Wspiera w wychodzeniu w konfliktów okołorozwodowych. Współpracuje z Centrum Praw Kobiet, Centrum Terapii i Rozwoju Zacisze. Ukończyła liczne szkolenia m. in. z interwencji kryzysowej, przeciwdziałania przemocy w rodzinie, Dialogu Motywującego, I stopień Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach, wprowadzenie do Terapii ACT. Obecnie w trakcie studiów podyplomowych na SWPS na kierunku Mediacje rodzinne i pomoc psychologiczna rodzinom. Prowadzi fanpage na FB: Zobacz także